piątek, 2 stycznia 2015

Chwila z humorem

Po wieczerzy wigilijnej zawiany Nowak wybiera się na pasterkę.
Widząc to żona instruuje go :
- Tylko nie zapomnij paść na kolana, jak będą śpiewać ,,Bydlęta klękają..."


 W wieczór wigilijny Szkot oświadcza synom :
- Popatrzcie, jaki w tym roku szczodry okazał się Święty Mikołaj !
  Tobie, Steven, napompował piłkę, a tobie, Johny, nasmarował łańcuch w rowerze !


 Ksiądz spojrzał na nią, po czym zwrócił się do mnie :
- Czy bierzesz sobie tę kobietę za żonę ?
- Tak.
Ponownie zlustrował ją od góry do dołu i rzekł :
- Zapytam jeszcze raz.........

. Coś taka markotna ?
- Przeżyłam wielkie rozczarowanie !
- A co się stało ?
- Zakochałam się w Marianie, bo był milczący i dobrze zbudowany.
- No i ...?
- Okazało się, że nie może mówić, gdy wciąga brzuch...

 - Obudź się ! Nie słyszysz ?! - w środku mocy żona budzi męża.
- Co się stało, kochanie ?
- Nic się nie stało. Po prostu nie mogę zrozumieć, jak ty możesz spokojnie spać, mając tak niską pensję.

 Mały Giovani, który jest synem szefa sycylijskiej mafii pisze list do św. Mikołaja:
- "Mikołaju! Jak z pewnością wiesz, przez cały rok byłem grzeczny i sprawiłbyś mi wielką przyjemnosć przynosząc kolejkę elektryczną".
W tym momencie koło pokoju chłopca przechodzi ojciec, więc mały Giovani zaczyna pisać list od nowa:
- "Mikołaju, byłem grzeczny, więc przynieś mi dwie kolejki elektryczne".
Ojciec chłopca wchodzi do środka z kilkoma mafiozami, więc Giovani zaczyna pisać list po raz trzeci:
- "Mikołaju, jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swoją matkę..."

 Ksiądz chodzący po kolędzie, dzwoni do drzwi mieszkania.
- Czy to ty, aniołku? - pyta kobiecy głos zza drzwi.
- Nie, ale jestem z tej samej firmy!

 Dwaj staruszkowie spędzają wspólnie święta. Patrząc na gwiazdę betlejemską, jeden z nich wspomina:
- Moja żona, kiedy zauważyła spadającą gwiazdę, powiedziała: "pomyśl o czymś, a twoje życzenie spełni się, kiedy gwiazda spadnie".
- Co było dalej? - pyta drugi.
- Życzenie się spełniło. Gwiazda spadła na nią!

 Nastolatka spotyka przyjaciółkę i pyta ją:
- Od kogo masz te włoskie kozaczki?
- Od świętego Mikołaja.
- A ten turecki kożuszek?
- Od świętego Mikołaja.
- A tę czapkę z lisa?
- Od świętego Mikołaja.
- Pewnie ten dzieciak w wózku to też od świętego Mikołaja?
- Nie. Bocian mi go przyniósł.

 Wieczór wigilijny. Podpity facet wracając do domu od kolegi wstąpił do kościoła. W żłobku będącym częścią szopki świątecznej ukrył butelkę wódki. Wieczorem wychodzi z domu, żeby zabrać ze żłobka swoją flaszkę i pójść z nią do drugiego kolegi. Dochodząc do kościoła słyszy śpiew:
-"W żłobie leży..."
- Do licha, znaleźli!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz